środa, 28 marca 2012

Hybryda 23

- To, że ty nie potrafisz, nie znaczy, że nikt nie umie kochać. - powiedział z wyrzutem.

Zabolało. Poczuła się jakby ktoś ją spoliczkował ale w głębi duszy wiedziała, że to prawda. Nikomu nie powiedziała "kocham", do nikogo nic większego nie czuła. W zasadzie nie wiedziała czemu. Nie była jakąś tam psychopatką, niezdolną do okazywania uczuć, wręcz przeciwnie, wyrażała je często i bardzo ekspresywnie. Zdarzały się przysłowiowe motyle w brzuchu, co prawda okazyjnie, w całym swoim krótkim życiu zakochała się zaledwie 3 razy. I jeśli ma się przyznać, to uwielbia ten stan, oddałaby skarby, żeby trwał wiecznie. Kolorowy świat, lekkie unoszenie się nad ziemią i uciekające na marzeniach minuty. Ale traktowała to jako słabość, którą inni mogą wykorzystać - przyznanie się przed kimś do zakochania było równoznaczne z pokazaniem światu "hej, celuj tutaj, tu mnie trafisz!". Ba, miesiące zajmowało jej przyznanie się przed sobą. Jak więc mogła pozwolić się zakochać i jednocześnie dać się pokochać? 
Skoro rodzice nie potrafią mnie pokochać, to znaczy, że to trudne, że to w jakiś sposób najwyższa nagroda, na którą ani ja, ani nikt inny nie zasłużył. Nie mam nic przeciwko miłości, po prostu nie wierzę, że coś takiego istnieje. Przynajmniej nie w moim życiu. - pomyślała tylko i bez słowa wcisnęła czerwoną słuchawkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.